Вибачте цей текст доступний тільки в “Польська і “Англійська Британська”. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in this site default language. You may click one of the links to switch the site language to another available language.

The Vertavo Quartet


Øyvor Volle, skrzypce
Annabelle Meare, skrzypce
Berit Cardas, altówka
Bjørg Lewis, wiolonczela

 

Był rok 1984. Jacyś faceci w rosyjskich futrzanych czapach i płaszczach postanowili zorganizować w środku zimy konkurs dla kwartetów smyczkowych gdzieś na północy Finlandii.

 

A gdyby tak pojechać? – pomyślałyśmy. Świetny pomysł. Ale jak powinnyśmy się nazywać? Tak powstał oficjalnie kwartet smyczkowy Vertavo. A czegóż by się nauczyć? Na debiut wybrano IV. Kwartet Bartoka, “Śmierć i dziewczynę” Schuberta i Kwartet “Dysonansowy” Mozarta. Cztery młode norweskie dziewczyny zaczęły ćwiczyć i ćwiczyć, i ćwiczyć.

 

Mogłyśmy się porwać na wszystko. Żadne palcowanie nie było zbyt odważne ani żaden muzyczny pomysł zbyt trudny, by się go podjąć. Ulubiony cytat naszego nauczyciela, Leifa Jørgensena – który wprost kochał cytaty – pochodził z Apokalipsy: “A tak, żeś letni, a nie gorący ani zimny, wypluję cię z ust moich”. Naszym celem było grać wszystko w ekstremalnych temperaturach!

 

“…najbardziej zachwyca spójna wizja i wyobraźnia… Z niezwykłą giętkością ekspresji Vertavo poruszało się pomiędzy zmysłowym ciepłem i gorzką wyrazistością.” The Guardian

 

O ile nasza gra była już wyrazista, o tyle nasz wygląd pozostawiał wiele do życzenia. Paradowałyśmy we wszystkim: wystrzępionych fryzurkach, trwałych, w okularach z wielkimi plastikowymi oprawami, aparatach (ortodontycznych, nie fotograficznych), w wydzierganych na drutach moherach, i z czołami, które wołały o kosmetyczkę. Cztery chichoczące, nieśmiałe dziewczęta, które z trudem śmiały przemykać się przez scenę. Ale gdy już siadałyśmy do gry, była w nas taka siła i zaangażowanie, że ci jurorzy z pogrążonej w środku zimy północnej Finlandii zostali wprost zwaleni z nóg.

 

“…te błyskotliwe Norweżki, z muzyką cielesną a przekazem gorączkowym, były najbardziej przekonującym zespołem kameralnym, jaki słyszałem od lat.” Norman Lebrecht, The Daily Telegraph

 

Pojawiły się zaproszenia. Hatto Beyerle, altowiolista z Alban Berg Quartet, zaproponował nam lekcje. Tak więc kształciłyśmy się w Austrii, Niemczech, we Włoszech i w Anglii, u Beyerle’a i innych muzyków z najlepszych kwartetów. Zaczęły się koncerty a lato przyniosło falę festiwalowych występów. Walizki były wypchane przynajmniej 40 różnymi partyturami. Wędrowałyśmy i grałyśmy jako kwartet nawet przez 270 dni w roku. I tak wyglądało nasze życie przez 15 lat.

 

“Koncert był niezapomniany, muzyczny kunszt nienaganny, a nad wszystkim jaśniało niezwykłym pięknem brzmienie muzyków Vertavo. Niech wracają – jak najszybciej i jak najczęściej” Seattle Post-Intelligencer

 

A później zaczęły pojawiać się dzieci.

 

I teraz nie jesteśmy już tylko kwartetem z mężami lub chłopakami, ale także i z dziećmi. Żaden problem. Skandynawskie kobiety są pomysłowe, więc nasz mały samochodzik zmienił się w dziewięcioosobowego busa z miejscem dla dziadków i opiekunek. A walizki pękają nie tylko od partytur, ale też pieluch, butelek i dziecięcych ubranek.

 

Przemierzając Amerykę, Japonię, Australię i Europę zdzierałyśmy wózki, parasolki i siedzenia samochodowe. Dniami ćwiczyłyśmy, wieczorami konertowałyśmy w Carnegie lub Wigmore, a nocami paradowałyśmy wzdłuż hotelowych korytarzy z dziećmi, które zapomniały zmienić strefę czasową. Na tych późnonocnych spacerkach czasem tylko pojawiała się myśl: ‘jak, do licha, to wszystko może wciąż funcjonować?’

 

Ale może. Vertavo weszło właśnie w swój 27. sezon. Dwadzieścia siedem lat koncertów, nagrań, festiwali, partnerskich projektów i nagród. Jesteśmy Dyrektorkami Artystycznymi Letniego Festiwalu w Elverum, a za nasze nagrania otrzymałyśmy wyróżnienia Diapason d’Or i Scandinavian Grammys. Jesteśmy laueratkami największego norweskiego wyróżnienia muzycznego, Nagrody im. Edvarda Griega.

 

“…Vertavo dały pokaz fajerwerków swojej radości w tworzeniu muzyki. To właśnie takie momenty jak te sprawiają, że muzyka jest naprawdę magiczna.” Hamburger Abenblatt

 

Czworo muzyków. Jeden kwartet. Nie mogłybyśmy pragnąć lepszego życia.